Rok 2069

Historia, jakich wiele. Piękna, romantyczna i godna pozazdroszczenia. Tyle tylko, że już coraz mniej aktualna.

– Babciu, a jak się poznaliście z dziadkiem?
– Och, wnusiu, to długa historia. Pracowałam w księgowości – wiesz, w tym budynku, co ci pokazywałam – tym, co to go teraz w jakąś restaurację zmienili… Dziadek co kilka dni podsyłał mi kwiaty, a na małych karteczkach zawsze dołączał wiersze, które sam dla mnie pisał…

fot. Coombesy, CC0

fot. Coombesy, CC0

Historia, jakich wiele. Piękna, romantyczna i godna pozazdroszczenia. Tyle tylko, że już coraz mniej aktualna. Tak mi ostatnio przyszło do głowy… jak właściwie na powyższe pytanie odpowiedzą dzisiejsi młodzi ludzie, jeśli mimo tych wszystkich dopalaczy, doczekają, i kiedyś też będą dziadkami?… Spróbujmy wybiec nieco w przyszłość i wyobrazić sobie, jak przebiegać będą podobne rozmowy. Za, powiedzmy, pięćdziesiąt lat, czyli w roku 2069 (dwie ostatnie cyfry to przypadek, zboczeńcu!).

– Babciu, a jak się poznaliście z dziadkiem?
– Och, wnusiu, to był cudowny moment. Dziadzio zobaczył moje półnagie zdjęcia na Instagramie, gdzie wypinałam tyłek na jachcie tego bogacza z Hiszpanii, co to u niego pracowałam jakiś czas w charakterze… dobra, nieważne! Dziadek zaproponował szybki numerek, a ja od razu się zgodziłam, bo dobrze mu patrzyło z gołej klaty na profilu…

Albo inaczej:
– Babciu, a jak się poznaliście z dziadkiem?
– na Tinderze. Nie wiesz, co to? To była taka aplikacja, gdzie przeglądało się zdjęcia ludzi i czytało durne do nich opisy. No i nas sparowało. I wiesz co – to nie tak jak teraz, że nakładacie te kostiumy i uprawiacie seks całą noc, nie wychodząc z domu. Dziadek jechał do mnie z drugiego końca miasta! Ale było warto…

Albo hardcore:
– Babciu, a jak się poznaliście z dziadkiem?
– My?… eee… w klubie dla swingersów… dobra, spadaj, bo robię na drutach… – jak zawsze – dodała babcia w myślach i uśmiechnęła się figlarnie…

Nie wiem, czy przyszłe babunie będą przyznawać się do tych płytkich do wyrzygania sytuacji, w których dziadziuniów poznały. Zapewne coś tam sobie też dopowiedzą, bo przecież pamięć płata figle. Nie potępiam – takie (były) czasy. Tylko jakoś tak mało to wszystko ekscytujące, by zaciekawić wnuka czy wnuczkę. Z drugiej strony, co tak naprawdę mogłoby ich zaciekawić za 50 lat? Przecież wciąż idzie nowe…

Marcin Jaskulski

Marcin Jaskulski

Warszawiak. Z wykształcenia ekonomista. Autor powieści i poradników, bloger, copywriter.

Strona internetowa
www.contenido.pl

Komentarze