Podróże muzyczne Taco H.
Po pierwszym przesłuchaniu obu płyt trudno jednoznacznie stwierdzić, która z nich jest lepsza. W warstwie tekstowej artysta trzyma poziom, do którego zdążył nas przyzwyczaić, a otaczającą go rzeczywistość opisuje z wyważoną dawką ironii.
Urodzony w 1990 roku Filip Tadeusz Szcześniak, znany szerszemu gronu odbiorców jako Taco Hemingway, jest bezapelacyjnie jednym z najbardziej – jeśli nie najbardziej – znanych raperów tworzących obecnie w naszym kraju. Artysta posiada niezwykłą umiejętność łączenia chwytliwych bitów z tekstami opisującymi naszą codzienność. ZTM, Następna stacja czy nagrane wspólnie z Quebonafide Tamagotchi to tylko niektóre z jego przebojów, które zna chyba każda osoba interesująca się nowinkami na polskim rynku muzycznym. W ostatnim czasie, na przestrzeni niecałych dwóch tygodni, wydał kolejne albumy (album podwójny?). Odpowiednio 28 sierpnia Jarmark i 4 września Europę. Jak prezentują się te krążki na tle dotychczasowych osiągnięć muzyka i czy sprostają oczekiwaniom jego fanów?
Połączone nazwy obu płyt nawiązują oczywiście do potocznego określenia dawnego Stadionu Dziesięciolecia w Warszawie – zastąpionego obecnie przez Stadion Narodowy. Miejsce to przestało w pewnym momencie pełnić funkcję obiektu sportowego, a stało się jednym z największych warszawskich bazarów – osiągając bardzo duże obroty i oferując towary uznawane za deficytowe w czasach przemiany ustrojowej. Wywołanie efektu nostalgii jest w tej sytuacji nieprzypadkowe, ponieważ na wydanych niedawno płytach Taco łączy stare z nowym, a także motywy polskie z europejskimi. O ile na Jarmarku pojawiają się utwory takie, jak Influenza – wyśmiewający styl życia polskich celebrytów, czy kawałek 1990's Utopia nagrany wraz z wokalistką grupy Coals, który opowiada o marzeniach i problemach Polaków z ostatniego dziesięciolecia XX wieku, o tyle na Europie artysta wspomina o swoich doświadczeniach (czy może raczej kreuje je?) z podróży po krajach naszego Kontynentu.
Po pierwszym przesłuchaniu obu płyt trudno jednoznacznie stwierdzić, która z nich jest lepsza. W warstwie tekstowej Taco trzyma poziom, do którego zdążył nas przyzwyczaić, a otaczającą go rzeczywistość opisuje z wyważoną dawką ironii. Muzycznie na pierwszym albumie wyróżnia się kilka kawałków: spajający całość Łańcuch, notabene nagrany wspólnie z Arturem Rojkiem, przebojowe, a jednocześnie bardzo gorzkie Polskie tango, trafna Influenza i refleksyjne Panie, to wyście. Pozostałe piosenki na albumie niestety nie wywierają na słuchaczu aż tak dużego wrażenia. Może potrzebują po prostu więcej czasu na oswojenie się z nimi? Całość warto pochwalić za koncept Polski jako jarmarku, gdzie możemy trafić na lepsze, jak i gorsze produkty. Jak na każdym bazarze musiało się tu pojawić kilka bibelotów.
Europa kontynuuje motywy zapoczątkowane na Jarmarku i pod względem muzycznym jest znacznie bardziej chwytliwa. Można powiedzieć, że bohater pierwszego krążka znudził się szarością rodzimego poletka i postanowił skosztować życia w innych miejscach. Album pokazuje zachwyt europejskością podróżnika z kraju nad Wisłą, który jednocześnie nie potrafi wyzbyć się schematów postępowania towarzyszących mu przez całe życie. Klimat na Europie jest znacznie bardziej dynamiczny, kojarzy się z wcześniejszymi dokonaniami Taco, a każdy utwór charakteryzuje się innym nastrojem.
Jarmark Europa, bo wydaje się, że mimo różnic warto mówić o tych wydawnictwach jako całości, to ciekawa i pełna trafnych przemyśleń płyta. Mimo nierównych momentów Taco Hemingway broni się tekstami pełnymi analiz na temat polskiego społeczeństwa i naszego miejsca w Europie. Warto przełknąć tę muzyczną pigułkę, choć może w nas zostawić trochę goryczy.
Mateusz Derecki
Basista w zespole Octopus Ride, aktywny słuchacz i analityk Dobrej Muzyki, wielbiciel wycieczek pieszych i rowerowych.