Opowieść o żywiole natury

Zmienia się, przekształca już od wielu wieków i będzie to robił dalej, także, gdy nas na ziemi zabraknie. Jednostka może zdystansować się, zrobić rachunek sumienia, zmienić kilka przyzwyczajeń.

Sny, w których znajdują się siły przyrody – zostają we mnie na długo. Sny o żywiołach potrafią oddziaływać na emocje. Nawet największy twardziel poczuje się nieswojo w krajobrazie grzmotów i huraganów. Dziś jednak aby odczuć potęgę żywiołu natury, wystarczy wyjść z domu lub włączyć wiadomości. Wydarzenia na kuli ziemskiej w ciągu ostatnich lat skutecznie przekonują, że człowiek musi zaadaptować się do przyrody. Bo najsłabsze gatunki giną i nie o słabości w sensie fizycznym (weźmy dinozaury!) tu mowa, ale o ogólnym niedopasowaniu do środowiska.

Nie będzie to tekst o zmianach klimatu, bo dla niektórych ludzi faktem jest, że zmienia się nieustannie. Zmienia się, przekształca już od wielu wieków i będzie to robił dalej, także, gdy nas na ziemi zabraknie. Jednostka może zdystansować się, zrobić rachunek sumienia, zmienić kilka przyzwyczajeń. Poprzez zmniejszenie ilości śmieci czy nie kupowanie przetworzonej żywności. Lecz każdy widzi równocześnie, że to tylko nasze sumienie robi się czystsze, bo życia na ziemi płyną w zdecydowanie odmiennym tempie.

Podczas podróży na Bałkany zdziwiłam się ilością zużywanych w sklepach reklamówek. Można było wkurzyć ekspedientkę swoją odmową przyjęcia foliówki i włożeniem zakupów do plecaka. A w Lidlu i Biedronce – i tu już mowa o Polsce – wprowadzono zachodnią formułę pakowania warzyw i owoców w plastiki. Zapewne niebawem pokroją za nas cebulę i czosnek! Z żalem można patrzeć na niedojrzałe, pozbawione wyrazu, płaskie, bezbarwne owoce zerwane zbyt wcześnie z drzew gdzieś bardzo daleko.

fot. Tom Barrett, CC0

fot. Tom Barrett, CC0

Obecnie kończę pisać opowiadanie do pewnego konkursu, gdzie mamy posłużyć się motywem utopii. Zaczęłam pisać, żeby przekazać ideę permakultury, czyli życia we współpracy z naturą. Ta praktyczna filozofia jest kierunkiem, a nie celem. Uczy aby tu i teraz brać odpowiedzialność za swoje czyny i myśli, a nie fruwać z nimi w przyszłość. Takim fruwaniem jest dla mnie też snucie teorii o zmianach klimatu czy prognozowanie takiej a takiej pogody w Warszawie za czterdzieści lat.

Naprawdę? A jednak się ociepliło. Za kilka lat, a może za miesiąc może zdarzyć się coś innego. Powodzie, piana z zanieczyszczeń na rzece czy pożary lasów. Ale może… da się wtedy hodować dorodne figi i awokado? Wszak w wielu miejscach w Polsce wyhodowano w tym roku arbuzy i melony. Tak, to się dzieje. I co z tym zrobisz, człowieku?

Wracam do snów – nic w nich nie muszę robić ani myśleć, ale za to dużo czuję. I czuję, że natura nie oczekuje od nas poklasku, nie pragnie też wpędzić nas w tarapaty. Ona jest. I my jesteśmy. I kiedy śnię o wielkich falach, o wzburzonym morzu lub potędze gór – jestem nie tylko we śnie, ale też w rzeczywistości. Przypominam sobie o niej z taką siłą, z jaką sanie bez śniegu uderzają o beton.

Tak, to się dzieje. Może niedługo będzie wiosna. Natura nadąży (po swojemu). Może też zgubi nas po drodze?

Martyna Borowska

Martyna Borowska

Pasjonatka pisarstwa, filozofii wschodniej, hermetyzmu i mentalnej transgresji.

Otwiera słowem drzwi percepcji na alslowia.pl.

Komentarze