Nowy rok - nowy ty!

Jeśli raz, czy dwa przebiegniemy katorżniczy maraton, przez który niemal wyplujemy sobie płuca, już zawsze będziemy kojarzyć sport z bólem i drakońskim wysiłkiem.

Do portu przybija Nowy Rok. Nasze życiowe łajby pokonały wiele mil morskiej żeglugi i wreszcie docierają do brzegu. To czas na przemyślenia, rozrachunki z przeszłością i – a jakże – postanowienia. W 2019 będę jadł tylko zdrowe rzeczy! – myślisz w uniesieniu. 2019 upłynie pod znakiem chodzenia na siłownię i rezygnacji z palenia! – kontynuujesz wyliczankę. W ciągu następnych 365 dni przeczytam 59 książek – wymieniasz bez wytchnienia i zapisujesz się do facebookowych grup propagujących podobne wyzwania.

Rzeczywiście – siłownie w okresie przedsylwestrowym pękają w szwach, z półek znikają poradniki o zdrowych dietach i zdobywamy szturmem apteki w poszukiwaniu najskuteczniejszych plastrów antynikotynowych. Dobra passa zahacza jeszcze o dwa pierwsze tygodnie stycznia, ale później co? Później niestety jest już gorzej.

Dzieje się tak dlatego, że noworoczne postanowienia generują ciśnienie i stres, sprzyjając słomianemu zapałowi. Gdy mijają miesiące, a przyrzeczenia nie są spełniane, czujemy narastające wyrzuty sumienia i nasuwa się nam smutny wniosek, że jesteśmy oporni na zmiany. Jakie mogłoby być rozwiązanie tego impasu? Stopniowe wejście na nowe tory, zgodne z indywidualnym charakterem oraz mentalnością.

Nowy rok - nowy ty!, fot. Free-Photos, CC0

fot. Free-Photos, CC0

1. stycznia to tylko liczba. Tak się przyjęło, że oznacza ona również początek roku. Spuszczając nieco z tonu i pozwalając sobie na swobodny rozruch sprawimy, że spadnie z naszych barków przymus błyskawicznej metamorfozy, a spokojnie, krok po kroku, wprowadzimy ulepszenia do codziennego harmonogramu. W zgodzie z własną osobowością wyrobimy w sobie nawyk zdrowego odżywiania, czy gimnastyki i prawdziwą motywacją stanie się nie żadna magiczna data, tylko radość czerpana z lepszej jakości życia. Przysłowie mówi, że Rzymu nie zbudowano w jeden dzień – wszystko, co wartościowe wymaga czasu. Bądźmy dla siebie bardziej łaskawi oraz pamiętajmy, że każde niepowodzenie czegoś uczy. Dzięki takiemu zdrowemu podejściu, upływające miesiące przestaną być straszakiem i lustrem ukazującym słabą wolę, a dowodem na to, że konsekwencja przynosi efekty. Unikniemy też sideł mediów krzyczących o metodach szybkiego schudnięcia i o dietach cudownie upiększających rysy twarzy.

Każda raptowna metamorfoza niesie ze sobą coś negatywnego. Nieprzemyślana zmiana jadłospisu spowoduje niedobór witamin, a trening bez wcześniejszego przygotowania, przyczyni się do kontuzji. Mierzmy siły na zamiary. To, co dla kogoś wyda się łatwizną, dla nas może oznaczać drogę przez mękę. Jeśli raz, czy dwa przebiegniemy katorżniczy maraton, przez który niemal wyplujemy sobie płuca, już zawsze będziemy kojarzyć sport z bólem i drakońskim wysiłkiem, a po tygodniu faszerowania się sokami warzywno-owocowymi, z lubością opróżnimy całą lodówkę. Wprowadzajmy poprawki do naszego życia stopniowo, tak by nie kojarzyły się z karą i nie zniechęcały.

Na ten Nowy 2019 Rok życzę więc nam wszystkim zdrowego rozsądku, umiaru i słusznych decyzji.

Marta Wiktoria Kaszubowska

Marta Wiktoria Kaszubowska

Doktor filozofii, autorka dwóch powieści beletrystycznych - Zapach tytoniu i Brakujące ogniwo, kulturoznawca.

Strona internetowa:
linkedin.com/marta-wiktoria-kaszubowska

Komentarze