Na mojej półce...
Budzik nie zadzwonił. Po kilku sygnałach - słońce silnie prześwitywało przez żaluzje i ostro raziło po oczach, w mieszkaniu było niemiłosiernie gorąco, sprawdziłem godzinę - zorientowałem się, że zbliża się południe.
- 12.08.2016
- Ludzie
- Przy kawce
Nie zdążę więc do pracy. We wtorek…
W poniedziałek wykończyła mnie do tego stopnia, że wieczorem wypiłem kilka kolejek, za dużo, i teraz męczyło mnie nie tylko uczucie życiowego niespełnienia i stresu związanego z nieobecnością w pracy, ale także kacenjamer, jak po zakopiańskim weselu na którym pito śliwowicę z glinianych dzbanków. Takiego nie powstydziłby się nawet Witkacy.
Przez myśl przeszło mi, że może powinienem ogarnąć swój nędzny żywot.
Zwlekając się z łóżka marzyłem o śniadaniu, świeżej kawie i szklance zimnej wody mineralnej z cytryną. Lodówka świeciła pustkami, musiałem więc zadowolić się kranówą. O telefonie do pracy nie było mowy, nie wiedziałbym jak wytłumaczyć nieobecność. Pójdę jutro, a gdy wytrzeźwieję na tyle, by mój mózg był w stanie wykreować przekonujące brednie, coś nazmyślam.
Prawdopodobnie i tak mnie wyleją.
Przerdzewiała kranówa obudziła mnie na tyle, że poczułem ból. Spojrzałem na prawy kciuk. Cudownie… Po prostu cudownie, pęknięty. Ale nie wszerz, a wzdłuż, prawie przez sam środek i do końca. Jeszcze tego brakowało. Będzie goił się tygodniami, o pracy mogę zapomnieć a przecież mnie wywalą i żadnego L4 nie dostanę…
Zakleiłem palec plastrem. Usiadłem w fotelu tępo wodząc wzrokiem po mieszkaniu. Wszystko w moim życiu się waliło. Kac mnie męczy, stracę pracę, nie zapłacę rachunków, kac mnie męczy, lodówka pusta, dziewczyna odeszła, kac mnie męczy, nienawidzę swojego życia i do tego pękł mi paznokieć.
Czy może być gorzej?
Spojrzałem na półkę, na której stała jedyna, poza mną, żywa istota w tym domu – długa, zielonkawa roślinka, absurdalnie wyginająca się w kierunku okna, aby złapać jak najwięcej promieni słonecznych.
Schowałem twarz w dłoniach. „A więc nie tylko ja więdnę tu, próbując sięgnąć gwiazd. Jak w takim razie pokierować swoim życiem, co zrobić aby odzyskać szacunek do siebie i robić to co naprawdę kocham i być znów dumnym ze swoich osiągnięć? Czy jest jeszcze nadzieja…”
Huk doniczki uderzającej o podłogę przerwał moje rozmyślania. Kwiatek zeskoczył z półki i popełnił samobójstwo.
Brunon Kawka
Za dnia copywriter, nocą przywdziewa płaszcz Konrada i staje do boju na froncie literatury. Sprzedaje wiersze za tytoń i kawę.