My, pokolenie Y

Nam, urodzonym w latach 90., wiele się zarzuca. Podobno nie czytamy książek, jesteśmy niecierpliwi, uważamy, że wszystko nam się należy.

Urodziłam się w latach 90. i to klasyfikuje mnie jako przedstawicielkę pokolenia Y. Nie pamiętam kolejek po pomarańcze, nie pamiętam etykiet zastępczych, nie rozumiem filmów Barei. Całe moje dotychczasowe życie upłynęło w świecie wolnego rynku i telefonów komórkowych. W podstawówce zaczęłam surfować po sieci. Pierwszym słowem, jakie nauczył się pisać mój brat, było hasło do komputera rodziców.

Nam, urodzonym w latach 90., wiele się zarzuca. Podobno nie czytamy książek, jesteśmy niecierpliwi, uważamy, że wszystko nam się należy.

Nie mam podstaw, by osądzać ile w tym prawdy, ale takie opinie wydają mi się niesprawiedliwe i powierzchowne. Wynika to z niezrozumienia. Pamiętam, czytałam kiedyś artykuł, w którym wykładowca żalił się, że kiedyś po studentach na uczelniach zostawały gazety, a teraz nie widzi, by studenci czytali prasę. A przecież nie oznacza to, że nie czytamy i nie jesteśmy zorientowani, co dzieje się na świecie. Ba! Czytamy nawet więcej. Możemy czytać wiadomości z całego świata nie wychodząc z domu. Sama czytam zwykle kilkanaście artykułów dziennie, chodź od dawna nie kupuję gazet. Jak to robimy? Cóż, to nie takie trudne, dzięki Internetowi. Dzięki niemu możemy też uczyć się chińskiego bez wstawania z łóżka, dotrzeć do najnowszych doniesień naukowych na dowolny temat bez szperania godzinami w bibliotekach, lub nawet pobrać aplikację, która nauczy nas medytacji.
Korzystanie z nowych technologii idzie nam sprawnie i szybko, umiemy wykorzystywać je w pracy, dla rozrywki i samorozwoju. Właściwie w każdej dziedzinie życia.

Wydaje mi się jednak, że mamy więcej zalet. Umiemy sobie sprawiać przyjemność. W przeciwieństwie do starszych pokoleń, korzystamy z życia na wiele sposobów, tak często jak jest to możliwe. Jemy na mieście, bawimy się tam, uprawiamy sporty, chodzimy na jogę i fitness. Nie oszczędzamy na hobby.
Jesteśmy też bardziej mobilni. Nie przywiązujemy się do miejsca. Nie mamy problemu ze zmianą mieszkania lub podróżą na drugi koniec świata, daleko od rodziny i przyjaciół, jeśli uznamy, że tam właśnie czeka na nas dobre życie.
Chętnie podróżujemy. Nie pamiętamy czasów żelaznej kurtyny, żyjemy w globalnej wiosce. Łatwo nawiązujemy znajomości z ludźmi z całego świata. Nie mamy oporów, by kupić tanie bilety lotnicze i spontanicznie wyjechać na weekend do Paryża. Swój renesans wśród młodych ludzi przeżywa autostop.
Na pewno nie bez znaczenia jest to, że jesteśmy bezczelnie pewni siebie. Nie boimy się nowych wyzwań. Liczymy na to, że nawet jeśli na czymś się nie znamy, to szybko się nauczymy.

Może brakuje nam pokory, ale wiemy, że mamy tylko jedno życie i chcemy przeżyć je jak najlepiej, dzięki możliwościom, których nie mieli nasi rodzice i dziadkowie.

Katarzyna Durajska

Katarzyna Durajska

Etnolożka, lokalna aktywista, copywriterka. Wierzy w odwagę, wrażliwość i siostrzeństwo. Kolekcjonuje filiżanki.

Komentarze