Muzeum

Zawód historyka sztuki wymaga znajomości tematu. Nie ukrywam, ze będąc podczas studiów prymuską, chciałam poznać dokładnie nie tylko style, ale też dotrzeć do sedna twórczości. Częste wizyty w muzeach, gdzie prezentowane są dzieła światowe i polskie, bardzo pomogły mi w rozwoju zawodowym.

Muzeum. Większość ludzi kojarzy to miejsce z kapciami i paniami patrzącymi krzywo, gdy zbliżamy się za bardzo do eksponatów. Jakby zwiedzający był intruzem naruszającym święte miejsce. O tym, że w muzeum można przeżyć niezwykłe przygody informuję teraz.

Jaką metodę przyjąć, by oglądanie posmarowanych farbą kawałków płótna sprawiało radość?
Wydaje mi się, że nie muszę pisać o tym, że najlepiej bawią się ci, którzy na sztuce się znają. Truizm. Zaczyna się wówczas nieco głębsza zabawa. Zabawa w odkrywanie.
Gdyż oprócz zwyczajowego ukulturalniania, sztuka potrzebuje percepcji.


Boismans Museum, Rotterdam, fot. Julia Ziółkowska

Kuratorzy starają się ze wszystkich sił, aby układ dzieł i ciąg sal coś sugerował. Małe, odkrywane smaczki, układ rąk, symbole, otwarte księgi, całe złożone alegorie tworzą narrację i prowadzą do tego, aby sztukę przeżywać osobiście, czerpać z niej naukę oraz doznawać estetycznych wzruszeń. Prawie wszystkie muzea wyglądają tak samo. Białe ściany, skrzypiąca podłoga, na ścianach twórcy ważni i mniej ważni. W mojej wyobraźni wszystkie zlewają się w  jedno, niekończące się przeżywanie okien na świat innych doznań.

Wieża Babel z Boismans koresponduje znacząco z Kunsthistorisches. Madonny świata we wszystkich możliwych konfiguracjach. A nad wszystkim autoportret Rembrandta z National Gallery i nawołujący do skruchy świat boschowskich wizji w Prado – Ogród rozkoszy ziemskich, Wóz siana i Siedem grzechów głównych. Stawiam sobie za cel peregrynację multiwymiarową.

Julia R. Ziółkowska

Julia R. Ziółkowska

Blogerka, youtuberka, poetka.

Komentarze