Jak pokonać wewnętrzne demony?

Gdy już kupimy nowy ciuch, wrócimy z wyjazdu lub wyrównamy poziom cukru, odkryjemy, że nasze kłopoty są dokładnie w tym miejscu, co wcześniej. Nie zniknęły!

Przed wielkim lustrem i okiem kamery stoi płacząca kobieta. Trudno jej uwierzyć, że Ona to naprawdę ona – ma teraz nową garderobę, makijaż i fryzurę. Wokół tłoczą się znajomi oraz rodzina, wszyscy równie wzruszeni. Od teraz – mówi z niespotykaną wcześniej pewnością w głosie – będę zupełnie inna. Przebojowa, asertywna, a moja paromiesięczna depresja usunie się w cień. Przede mną wspaniałe życie.

Czy taka rewolucyjna metamorfoza jest możliwa z dnia na dzień? Czy odrobina nowego koloru na włosach i profesjonalny manicure sprawią, że bohaterka programu ostatecznie uwierzy w siebie? Odpowiedź brzmi – niestety – nie.

Choć niby zdajemy sobie sprawę, że prawdziwe zmiany nie następują ad hoc, przypisujemy przyziemnym rzeczom nieproporcjonalnie dużą wartość. Ostatnio jestem stale przygnębiony. Zakupy na pewno temu zaradzą, Mam poważne problemy w związku. Romantyczny weekend wszystko naprawi, Na doła najlepiej się sprawdza pączek z pobliskiej cukierni. Albo trzy. Gdy już kupimy nowy ciuch, wrócimy z wyjazdu lub wyrównamy poziom cukru, odkryjemy, że nasze kłopoty są dokładnie w tym miejscu, co wcześniej. Nie zniknęły, tylko zostały przytłumione. To trochę tak, jak łykanie Ibupromu na bolący, zepsuty ząb. Dyskomfort wprawdzie minie, ale dolegliwość pozostanie i wkrótce przypomni o swoim istnieniu.

fot. PDPics, CC0

fot. PDPics, CC0

Niezależnie, czy będziemy w Tajlandii czy w Szczecinie, u wizażystki czy w klubie na imprezie, głowa wypełniona troskami wybierze się tam razem z nami. Dlatego ważna jest szczera, uczciwa rozmowa z samym sobą, introspekcja – słowem – autodiagnoza. Oczywiście czasem do skutecznych rozwiązań należy farmakologia i długotrwała terapia, lecz najczęściej jesteśmy w stanie samodzielnie wziąć życie za bary. Jeżeli natomiast zamieciemy problemy pod dywan, pewnego dnia urosną do gigantycznych rozmiarów i nas pokonają. Wpadniemy w pętlę destrukcyjnych zachowań / uzależnień, np. od niekończących się operacji plastycznych, myśląc że mniej odstające uszy, pełniejsze usta oraz biust / silniej zarysowana szczęka, zagwarantują spełnienie. Podobne rozwiązania przynoszą zaledwie parotygodniowe ukojenie. Wewnętrzne demony i tak w końcu nas dopadną.

Nie bójmy się poprosić najbliższych o wsparcie – nawet najmroczniejsza droga nie wydaje się już tak straszna w czyimś towarzystwie. Pamiętajmy jednak, by nie przenosić ciężaru frustracji na cudze barki, czyniąc z ukochanych osób worki treningowe.

Każda znacząca zmiana, zwłaszcza natury psychologiczno-emocjonalnej, to suma małych kroków, wzlotów i upadków. Nie traćmy zatem ducha w razie porażek, a cierpliwie wyciągajmy z nich lekcje. Dzięki temu nasza przemiana nie będzie ekstremalna i chwilowa, a wypracowana i długotrwała.

Marta Wiktoria Kaszubowska

Marta Wiktoria Kaszubowska

Doktor filozofii, autorka dwóch powieści beletrystycznych - Zapach tytoniu i Brakujące ogniwo, kulturoznawca.

Strona internetowa:
linkedin.com/marta-wiktoria-kaszubowska

Komentarze