Gupi internet

Czasem podmiot liryczny, tudzież wątek przewodni, na skutek konsumpcji zostanie spostrzeżony w innym niż podówczas świetle...

Gupi internet zjadł mi felieton.

Paradoksalnie jednak, ten przykry wypadek uzmysłowił mi co następuje - nie należy pisać online.

Wiem, wiem. Ten dreszczyk emocji przy pisaniu na gorąco (przy okazji, dygresyjnie nieco, polecam gorąco „Życie na gorąco”, książki i serial), ta wena, która pojawia się nagle znikąd i podpowiada słowo za słowem, płynnie układające się w zgrabną, nieco uszczypliwą, często dowcipną, na pewno uroczą całość.
Przyznać muszę jednak ze skruchą, że notkę tę o gupim internecie co zjadł mi felieton, popełniam na gorąco właśnie, choć, równocześnie, pisanie na gorąco ganię i odradzam. Tak więc pomimo tego dreszczyku, zdecydowanie nie należy pisać na gorąco, bo nie wiadomo kiedy i co internet zje.

Gupi internet, fot. Ministerio TIC Colombia (flickr), CC BY 2.0
fot. Ministerio TIC Colombia (flickr), CC BY 2.0

Czasem podmiot liryczny, tudzież wątek przewodni, na skutek konsumpcji zostanie spostrzeżony w innym niż podówczas świetle, co, w szczególnych przypadkach, może doprowadzić do zaniechania, co też w tym przypadku miało miejsce. Pierwotnie bowiem miałem napisać o czymś zupełnie innym, ale usiłując odtworzyć skasowane zdania, dziwnie nie umiałem, choć nie przeczę, blisko byłem.

Tak więc walcząc ze skasowaną materią, czytając odzyskane z pamięci słowa, doszedłem do wniosku, że nie chcę o tamtym pisać. Nie dlatego, że było osobiste, wrażliwe czy wstydliwe. Było nieobiektywne. Pozwolić więc muszę, by słowa te, choć odzyskane i gotowe, by pokazać się światu, a może nawet łaknące tego, wzbogaciły się, z moją pomocą, w tę odrobinę obiektywizmu, umocowaną w rozwinięciu tematu i spojrzeniu krytycznemu nie tylko w jedną, ale także i drugą stronę. Być może nie będzie tak błyskotliwie jak za pierwszym razem, być może nie będzie tak celnie, ale będzie uczciwie.

Nie taki gupi ten internet…

 

100826

Konrad Boden

Konrad Boden

Kinoman i czytacz, czasem meloman.

@KonradBoden

Komentarze