From Russia with Love

To są rzeczy, które dzieją się cały czas. Nie trzeba o nich szczególnie trąbić i sztucznie kreować, jak gdyby wymyślono je wczoraj. Fundament to wszystko co za nami, to rodzinny dom, historia, i ulotna dusza. Przywiązanie do wartości, pamięć tradycji, tych dobrych i złych. Przecież wszystko nas kształtuje.

Ostatnimi czasy patrzymy tylko za zachód. Tam jest pięknie, tam jest wzorcowo, tam jest prosperita, nasza nirvana, nasz wzorzec kulturowy jedyny i co tylko jeszcze. Od tego zapatrzenia niektórzy za niedługo postrzału dostaną. Skrzywienia na pewno.
We wszystkim należy zachować umiar, pamiętać o korzeniach, o tym skąd jesteś, jaki bagaż dźwigasz. To nic złego.
Świadczy o otwartym umyśle, wbrew pozorom o kosmopolityczności, pragnieniu rozwoju. Niestety, z rozwojem tak bywa, że „skoku się nie zrobi”. Postęp wymaga czasu, nieraz wysiłku, na pewno wiedzy i solidnego fundamentu.
Rozczaruję niektórych, ale ów fundament nie jest demonstracyjnym do bólu, siedzeniem w kurnej chacie, jedzeniem sałaty z własnych grządek i mówieniem o powrocie do lokalnych tradycji. To są rzeczy, które dzieją się cały czas. Nie trzeba o nich szczególnie trąbić i sztucznie kreować, jak gdyby wymyślono je wczoraj. Fundament to wszystko co za nami, to rodzinny dom, historia, i ulotna dusza. Przywiązanie do wartości, pamięć tradycji, tych dobrych i złych. Przecież wszystko nas kształtuje.

Od jakiegoś czasu dość dokładnie śledzę modę zza wschodniej granicy. I przyznam, że zdarza mi się doświadczyć uczucia, którego jakoś nie miałam okazji od dawna przeżywać nad Wisłą. Uczucia zachwytu.

Resort 2015 Vilshenko / www.vilshenko.com
Resort 2015 Vilshenko, fot. www.vilshenko.com

Każdy, komu miałam okazję pokazać zdjęcia kolekcji Olgi Vilshenko reagował podobnie. To znaczy, że jesteśmy wrażliwi na piękno, tylko rzadko mamy okazję z nim obcować. Powraca szlachetne zdanie i wiara, że „ludzie są z natury dobrzy”.

Swego czasu miałam okazję współpracować z przedstawicielami wielu krajów, Anglikami, Francuzami, Niemcami, Włochami, Turkami, Chińczykami, Hindusami, Rosjanami. Być może miałam szczęście, i pomimo różnic kulturowych, relacje ze wszystkimi układały się bardzo dobrze, ale od tego czasu naocznie wiem, że coś takiego jak „słowiańska dusza” naprawdę istnieje i nie jest pojęciem abstrakcyjnym, a pewnym specyficznym, wspólnym sposobem postrzegania świata. Nie do końca przetłumaczalnym. Takie trochę „szczipatielnoje” nocne Polaków i Rosjan rozmowy. A nawet wtedy nie da się tego rozłożyć na czynniki pierwsze. Nieodłączny element, mimo bycia obywatelem całego świata.

Florence Welch w sukience Olgi Vilshenko
Florence Welch, fot. Vilshenko

Teraz na fali polityki, nie ducha, wypada się od tego odwrócić i szukać tradycji, wspólnej symboliki po przeciwnej stronie Wisły. Głupota. Nie potrafimy czerpać z fundamentów, będących naszą integralną częścią. Tak się składa, że z uwagi na położenie geograficzno-historyczne zawsze będziemy w lekkim rozdarciu, ale jakikolwiek przechył bardzo źle nam robi. Poza tym, już tak zupełnie subiektywnie, negacja źródeł pogłębiana przez usilne dokooptowywanie nowych, jest niezwykle pejoratywnym zjawiskiem. W bardzo złym guście, ogólnie.

I tym sposobem, wracając do mody, sztuki i rzeczy pięknych, umyka nam wiele bardzo ciekawych postaci i zjawisk z obszaru szeroko pojętej estetyki. Olgą Vilshenko zachwycają się w Londynie, ubiera się u niej Florence Welch, ale u nas Gosha Rubchinskiy jest bardziej zachodni, więc lepszy. Paradoksy.

Zaczynam domniemywać, że w jakiś przewrotny sposób, w Polsce przede wszystkim zakonotowano PRL-owską siermiężność rodem z Barei, i po tej linii bardziej nam po drodze z turpizmem, niż bardziej wysublimowanymi tworami ludzkiej działalności. Trochę to dziwne, bo polska moda drugiej połowy XX wieku naprawdę nie była jakimś topornym, bezkształtnym zjawiskiem. Temat poruszałam już zresztą tutaj.

Od lewej Yanina, Alexander Terekhov, Igor Gulyaev / źródło: vogue.ru
Od lewej: Yanina, Alexander Terekhov, Igor Gulyaev, fot. vogue.ru

Ulyana Sergeenko, fot. vogue.ru
Ulyana Sergeenko, fot. vogue.ru

Kto jeszcze króluje na moskiewskich wybiegach? Ten i owy wymieni Valentina Yudashkina, ale furorę w kategorii „na bogato” robi także 46-letni Igor Gulyaev ze swoimi niesamowitymi kolekcjami futer, które w Moskwie i nie tylko, nadal się nosi. Alexander Terekhov, Dasha Yanina, Ulyana Sergeenko i wielu innych.

Zwróćcie oczy na wschód, warto.

Cammelie

Cammelie

Pisze, bo lubi. Kiedy nie pisze, znaczy, że nie.

Prowadzi autorskiego bloga www.cammelie.com.

Komentarze