Ego

Udawanie eksperta popłaca. Nie każdy jednak musi udawać. Na bankiecie, w krótkiej rozmowie z Bardzo Ważnym Politykiem, wyszło na jaw, że nie zna on podstawowych pojęć ze świata sztuki. Rozmowa przeszła na inny temat w ciągu trzech sekund. Wśród uśmiechów, uścisków rąk, pełnia zrozumienia dla niedoskonałości ludzkiej. Ważne w tym wszystkim jest to, żeby dostrzec to, w jak różnych światach żyjemy.

Jakże cenną i kruchą jest istota ludzka, jakże delikatne wnętrze posiada w środku swej skorupy. Chronimy je, opatulając w coraz nowe warstwy uwarunkowań, opatrujemy filozofią. Gdy codzienność dostarcza wrażeń z gatunku koresponduję wyłącznie na poziomie frustracji lub mam uraz, może warto zastanowić się nad otoczeniem. Warszawski emocjonalny klimacik. Zwą to piekiełkiem.

Mnie frapuje to, że artyści i celebryci są jak ptaki. Nie tylko śpiewają czy potrząsają ubarwionymi piórami, ale też znają kolejność dziobania.
Nawet znani i cenieni oraz utalentowani ludzie przyznają z lękiem: „coś osiągnąłem, patrzcie, ale przecież znam swoje miejsce w szeregu”. Te słowa przemówiły do mnie melodią grozy. Bo jeśli facet jest aktorem, robi świetne spektakle, a jednocześnie przyznaje publicznie, że wie gdzie jest jego miejsce, to co to oznacza? Jakąż niepojętą moc i tajemnicę ma ten celebrytyzm. Te trzy literki VIP, to oznaczenie społecznego statusu.

Ego, fot. Julia Ziółkowska
fot. Julia Ziółkowska

Każdy biznesman czy wolny duch pragnie dołączyć do szczytu tej górki z pierwszych stron gazet. Pokazać, powiedzieć coś, zaistnieć. Tylko… często nie ma co pokazywać, oprócz kilku frazesów i opowieści o szczaniu w restauracji w Hong Kongu, nie ma tak naprawdę nic do przekazania. Znajomości i kasa się liczą, ale również styl i wiedza. Żałosne jest, gdy facet po czterdziestce maleje w oczach podczas rozmowy, a jego znajomość sztuki okazuje się ledwie nikła. Choć wiem, że aby zrobić wrażenie na wspólnikach czy innych kolegach od robienia kasy, jest wystarczająca. Taki uraz dla ego jest niewybaczalny, choć czasem tego typu sytuacje wynikają samoistnie.

Udawanie eksperta popłaca. Nie każdy jednak musi udawać. Na bankiecie, w krótkiej rozmowie z Bardzo Ważnym Politykiem, wyszło na jaw, że nie zna on podstawowych pojęć ze świata sztuki. Rozmowa przeszła na inny temat w ciągu trzech sekund. Wśród uśmiechów, uścisków rąk, pełnia zrozumienia dla niedoskonałości ludzkiej. Ważne w tym wszystkim jest to, żeby dostrzec to, w jak różnych światach żyjemy.

Każdy czasem przyzna, że wkurza go nonsens doniesień z pierwszych stron gazet. Aktorki, piosenkarze, ich dzieci, romanse, fryzury. To jest showbiznes. Będąc ostatnio na grill party u reżyserki, której film pokazują teraz kina, a miasto zalała fala krzykliwych plakatów reklamujących go, miałam ciekawe spostrzeżenie. Było tam sporo osób ze środowiska, lekki opar absdurdu unosił się w powietrzu, bo niby nikt z nas nie ogląda takich filmów, to nie erudycyjne kino prawdziwego konfliktu w manierze outside. A koleżanka właśnie nakręciła niezobowiązującą komedię. Nikt oczywiście nie wypowiedział choć jednego krytycznego słowa, wszyscy trzymamy kciuki za kasowy sukces tej skądinąd uroczej mainstreamowej produkcji.

Show must go on. Świat pochlebców i dygnitarzy. Czasem trzeba wybrać czy podczas wernisażu poświęcimy kilka minut na rozmowę z ambasadorem czy wspólne przeżywanie sztuki z najbardziej wytrawnymi znawcami. Nie zatracić człowieczeństwa w pędzie kariery i nie dać się zadeptać.

Nie zapomnieć o priorytetach. Klucz do sukcesu.

Julia R. Ziółkowska

Julia R. Ziółkowska

Blogerka, youtuberka, poetka.

Komentarze