Doskonała niedoskonałość

Wszyscy mamy jakieś słabe punkty - serio, nawet Brad Pitt i Nicole Kidman nie są idealni. Życie od najwcześniejszego dzieciństwa uczy, jak ukrywać słabości, spychać je do najdalszych zakamarków świadomości, jak zaprzeczać ich istnieniu.

Prawda jest jednak taka, że najbardziej kruche części nas mogą, paradoksalnie, stać się naszą wielką, niepowstrzymaną siłą. Ten sposób myślenia mocno kontrastuje ze współczesną ideologią sukcesu. W nowoczesnym pojmowaniu, ktoś osiągający spełnienie stoi na szczycie góry z rękoma uniesionymi w triumfalnym geście, obce mu są codzienne rozterki i problemy.

Pora zerwać z tym schematem i przeformułować pojęcie sukcesu.

Czym więc jest prawdziwy sukces? Sukces to samoakceptacja oraz pogodzenie się z tym, że bywamy wrażliwi, to zdanie sobie sprawy z naszych kompleksów lub barier i konstruktywne z nimi współistnienie. Współistniejemy konstruktywnie z własnymi słabościami, kiedy pracujemy nad nimi, nie próbując jednocześnie z nimi walczyć – każda walka zawiera pewien rodzaj przemocy, a przecież nie zależy nam na tym, by krzywdzić samych siebie.

fot. Scott Umstattd, CC0

fot. Scott Umstattd, CC0

Postawmy na szczerość, niezwykle cenną walutę, magicznie otwierającą serca i umysły. Szczere mówienie o naszych wadach przyniesie wielką ulgę i ludzką życzliwość, ponieważ bliźni zobaczą, że nam – podobnie, jak im – wiele brakuje do perfekcji. Perfekcja jest nieosiągalnym, wyświechtanym mitem, a gonienie za nią rodzi tylko zgorzknienie i frustrację. Znajomość własnych słabości oraz otwarte ich komunikowanie sprawią też, że wzrośnie nasza odporność na słowa osób, które chcą nas zranić – skoro zdajemy sobie sprawę, że posiadamy jakieś pęknięcie, nikt nie powie nam nic, czego nie wiemy.

Warto dać sobie przyzwolenie na słabość i uszanować to, że stanowi ona integralną część nas. Jeśli zechcemy się jej wyprzeć, może całkowicie zdominować nasze życie – tak bardzo zmęczymy się zaprzeczaniem naturze, tworzeniem fałszywego obrazu osobowości, że ostatecznie staniemy się wstydliwym kłębowiskiem najróżniejszych lęków i blokad.

Nie zrozumcie mnie źle – nie twierdzę, że powinniśmy przyklasnąć słabościom i biernie obserwować to, jak kształtują los i charakter. Namawiam raczej do tego, abyśmy nie karali samych siebie za nasze niedoskonałości oraz nie urządzali samobiczowania wtedy, gdy zdarzy im się dojść do głosu. Zamiast tego, wyciągajmy wnioski z potknięć, analizujmy, co na nie wpłynęło i modyfikujmy niedociągnięcia z dużą dozą spokoju i cierpliwości. Jeżeli natomiast pewnych naszych słabości nie można usunąć, nauczmy się je kochać, bo – chociaż często nie jest z nimi łatwo – czynią nas one wyjątkowymi.

W słabości kryje się wielka siła i nigdy nie jest za późno, by ją odkryć i zacząć mądrze z niej korzystać.

Marta Wiktoria Kaszubowska

Marta Wiktoria Kaszubowska

Doktor filozofii, autorka dwóch powieści beletrystycznych - Zapach tytoniu i Brakujące ogniwo, kulturoznawca.

Strona internetowa:
linkedin.com/marta-wiktoria-kaszubowska

Komentarze