Doktor (G)Burski

Wiecie, jakie połączenie zdecydowanie rujnuje zdrowie? Dziwne objawy zdrowotne i lekarz-konował.

Co prawda nie mam na myśli niezdiagnozowania poważnej choroby, nowotworu, gruźlicy czy czegoś podobnego, ale raczej niemożność postawienia… jakiejkolwiek diagnozy. Z dodatkową posypką błędnej.

Nie tak dawno temu ktoś mi bliski trafił do szpitala. Ostry ból w dole brzucha. Szybko telefonicznie stwierdziłem, że to na 99% nie jest wyrostek, ale cholera wie. Mówię więc: Zasuwaj do szpitala w podskokach.

To okazało się być całkiem dobrą decyzją – poniekąd. Nie był to szpital w dużym mieście, raczej w mniejszym. Samo to, co większych panikarzy przyprawi o dreszcz (tak jak mnie, między innymi). Na miejscu – USG brzucha. Lekarz (z relacji) pomruczał, jak to wszystko źle, wszystko niedobrze, generalnie tragedia wszędzie. Najważniejsza rzecz – kamica nerkowa, po jednym dużym kamieniu na każdej nerce. Podejrzenie, że zapalenie wyrostka i/lub jelita grubego do kompletu.

fot. Owen Beard, CC0

fot. Owen Beard, CC0

Złożon do łóżka na chirurgii, nasz pacjent został bez konkretnej diagnozy i z planem typu rozpuścimy sukinkoty, więc szykuj się na przyjmowanie dożylnie jakichś 17-20 litrów płynów. Albo przejdzie, albo się utopisz od środka. Za to z jednym zakazem – nie jeść. Pacjent nasz przeżył piątek bez jedzenia (ostatni posiłek – w czwartek, obiad). W sobotę zaczynało go nieco skręcać z głodu, w niedzielę odgrażał się, że zeżre własną poduszkę.

Wiedziony moim słynnym instynktem dobrego człowieka (yhym), legendarnym wręcz współczuciem (taaa…) oraz miłością bliźniego (bullshit; prawda jest taka, że pacjent jest bliską mi osobą, nie potrzebuję więcej wymówek) natychmiastowo zrobiłem rezerwację na hotelik w owym mieście. Dwie noce, nic wielkiego, ale przynajmniej w razie czego będę blisko. Otuchy dodam. Uwagę odwrócę od wbijanego wenflonu. Przeszmugluję kebaba.

Powodem było to, że osoba ta – jak cała masa osób – czasem skupia się na najgorszych możliwych wyjściach. Kto tak nie robi, niech pierwszy rzuci kamieniem. No i popełniony został Błąd Kardynalny Nr 1 – googlowanie. Ponieważ jeden wynik był zawyżony (dodam, że nieznacznie), Wujek Google poszedł w ruch. Autodiagnoza? Rak, albo białaczka. Co prawda taki sam podwyższony wynik może wywołać głupia infekcja, niektóre pokarmy, czasem wysiłek fizyczny… Na liście brakowało tylko plam na Słońcu i wojny w Iraku.

Zatem pojechałem. Bo widzicie, ja tak w sumie to dobry człowiek jestem. Czasem. W poniedziałek, jak wyjechałem spod domu, dostaję telefon: Jeszcze nic nie wiadomo, inny lekarz przyjdzie sprawdzić, ale chyba przeniosą mnie do XYZ, bo tam w szpitalu mają maszynę do ultradźwięków.
… wa mać. Tak z dobre 40 km dalej od miasta, do którego jadę. Prawie dwa razy dalej.

Jadę, z duszą na ramieniu, wrodzony Mistrz Paniki hasa mi w głowie w najlepsze. Dojeżdżam, melduję się w hotelu, rozkładam tobołki i czekam. Youtube, praca, czekam na newsy.
Telefon.
– Wiesz co, bo był drugi lekarz u mnie, wzięli mnie na USG.
– No i co?
– I tym razem robił radiolog, i było dwóch lekarzy…

Wypis następnego dnia. Co zacz? Jelita w normie, wyrostek na pewno nie, żadnych zmian. Kamica nerkowa tak. Ale po pierwsze, nie dwa kamienie, tylko jeden, i nie wielki, tylko malusi. Po prostu przemieszczał się po nerce, stąd ostry ból.

Rozważałem, czy nie podejść do szpitala i nie udusić pierwszego doktorka. Powstrzymałem się – order proszę przysłać pocztą, kwiatów nie trzeba. Tak tak, moi drodzy, lekarz-konował jest równie szkodliwy dla nerwów, jak autodiagnoza.

A teraz przepraszam, bo coś mnie kłuje w barku, wpisałem objawy w Google i idę sobie wybrać ładną trumnę.

Michał Zawisza Woyczyński

Michał Zawisza Woyczyński

Anglista, dziennikarz, PRowiec z wykształcenia, zamiłowania, zawodu i innych zrządzeń losu. Obserwator, magister sarkazmu i samokrytyki.

Komentarze