Co robić, gdy jesteśmy w lesie?

Nie jestem miłośniczką przyrody. To znaczy, miło jak wokół jest naturalnie, ale widok zieleni, kwiatków i ptaszków nie przyśpiesza bicia mojego serca. Tak się jednak niefortunnie składa, że w dobie koronawirusa musiałam zmodyfikować przyzwyczajenia i większość wolnych chwil spędzam teraz na spacerach. Co ciekawe, czegoś się dzięki nim nauczyłam.

Edward Stachura pisał, że Wędrówką życie jest człowieka. Kiedy przerabiałam jego wiersz w szkole na języku polskim nie przykładałam wagi do tej metafory – ot była jedną z wielu górnolotnych poetyckich przenośni. Wszystko się zmieniło za sprawą moich regularnych koronamarszów. Uświadomiłam sobie, że rzeczywiście – życie jest wędrówką. Taką po lesie, wśród wystających korzeni, w gąszczu drzew. Czasem nas ono solidnie zakurzy, zedrze buty, przerazi swoją mroczną głębią. Dlatego trzeba patrzeć pod nogi oraz zapamiętać drogę wyjścia i wejścia (no chyba, że lubimy spędzać samotne noce w leśnym królestwie). Jeśli, mimo podjęcia środków ostrożności, zgubimy właściwą ścieżkę, do jej odnalezienia przyda się nam GPS. Wiem co mówię, bo zawdzięczam tej niepozornej aplikacji parę bezpiecznych powrotów do domu.

fot. Niilo Isotalo, CC0

fot. Niilo Isotalo, CC0

Także w życiu powinniśmy mieć GPS, złożony z naszych przekonań, doświadczeń i ze wsparcia życzliwych ludzi, którym ufamy i którzy (w razie konieczności) uchronią nas przed upadkiem. Czy jednak upadek to koniec świata? W żadnym razie. Niekiedy wręcz powinniśmy zaliczyć glebę, by spojrzeć na życie z odpowiedniej perspektywy i wcielić w czyn palące pragnienie zmiany. Zrezygnowani twierdzimy: Gorzej być nie może. O.K., teraz pozostaje tylko odbić się od dna.

Zdarzają się również wadliwe GPS-y – takie z niezaktualizowanymi mapami, mętnymi funkcjami. Postawmy wtedy na intuicję – błędny kierunek może doprowadzić nas do odkrycia pięknej, dziewiczej polany, lub do przyuważenia wiewiórki zwinnie wspinającej się po drzewie. Albo hasającego jelonka. Oj, zrobiłam się sentymentalna. Wszystko przez tą koronę, niedługo mi przejdzie, obiecuję.

W naszym wnętrzu też rośnie las. U jednych zachwyca harmonijną fauną i florą, upaja zapachem rozgrzanej ściółki, u innych natomiast przyprawia o gęsią skórkę i sama wizja odwiedzenia go wzbudza niepokój. Pierwszy z nich należy pielęgnować, wzbogacać pozytywnym nastawieniem, a w przypadku drugiego musimy pokonać obawy i dokładnie go przebadać – krok po kroku, kamień po kamieniu. Może źródło tej nieprzejednanej grozy jest łatwe do zdiagnozowania i wystarczy usunąć kilka spróchniałych pniaków i muchomorów, by nasz emocjonalny zagajnik tak nie odstraszał?

No proszę, ile dobrego wyciągnęłam z serii zwykłych spacerów. Aż sama się sobie dziwię.

Marta Wiktoria Kaszubowska

Marta Wiktoria Kaszubowska

Doktor filozofii, autorka dwóch powieści beletrystycznych - Zapach tytoniu i Brakujące ogniwo, kulturoznawca.

Strona internetowa:
linkedin.com/marta-wiktoria-kaszubowska

Komentarze