Bohater drugiego planu

Nigdy nie miałam szczęścia w miłości. Nie, nie zamierzam się nad sobą użalać, piszę tylko, że kiedy moi rówieśnicy w czasach licealno-studenckich wchodzili w pierwsze związki, mnie to niestety ominęło i obecnie wcale nie jest lepiej.

Jasne, zaliczyłam w życiu parę randek, lecz zazwyczaj kończyły się one bez specjalnego powodzenia i bez szans na kontynuację znajomości. Być może wina leży częściowo po mojej stronie, ale prawda jest też taka, że mężczyznom wciąż trudno zaakceptować niepełnosprawność potencjalnej partnerki – wolą model brand new od uszkodzonego egzemplarza i nie można ich w sumie za to winić.

W momentach zwątpienia i braku wiary w miłość przypominam sobie jednak o moim dawnym cichym wielbicielu. Poznaliśmy się w szkole średniej i przez rok dostawałam od niego romantyczne maile. Nie wierszowanki w stylu na górze róże, na dole fiołki, a my się kochamy, jak dwa aniołki, a przemyślenia dojrzałego emocjonalnie człowieka, który w niczym nie przypominał rozhukanych rówieśników. Kiedy po miesiącach intensywnej korespondencji zaproponował mi w końcu spotkanie, nie zgodziłam się na nie, ponieważ zbyt mocno obawiałam się konfrontacji oraz rozczarowania. I, chociaż później jeszcze kilkakrotnie ponawiał zaproszenie, ja pozostawałam nieprzejednana. Moje odrzucenie zdruzgotało go do tego stopnia, że postanowił przenieść się do innej szkoły, byle tylko o mnie zapomnieć – sam mi to oznajmił w ostatniej wysłanej przez siebie, gorzkiej wiadomości. Dzisiaj, po wielu latach wiem, że powinnam postąpić inaczej. Ech, gdyby tak wsiąść do wehikułu czasu…

fot. Nick Fewings, CC0

fot. Nick Fewings, CC0

Każdy z nas zetknął się na swojej drodze z osobami, którym może być za coś wdzięczny. Oczywiście, jesteśmy wdzięczni rodzicom, przyjaciołom, bliskiemu otoczeniu wspierającemu nas w kryzysowych chwilach, lecz trzeba też pamiętać o bohaterach drugiego planu – o tych, którzy wprawdzie nie odegrali fundamentalnej roli w naszym życiu, ale poprzez drobne gesty życzliwości sprawili, że poczuliśmy się docenieni, atrakcyjniejsi, silniejsi. Dla mnie kimś takim zawsze będzie mój tajemniczy kolega. Choć żałuję, że nie doszło między nami do spotkania, jestem mu jednocześnie bardzo wdzięczna za to, że w niełatwym dla mnie nastoletnim okresie przynosił otuchę i podnosił kulejącą samoocenę. Podobne wspomnienia i iskierki dobroci należy w sobie pielęgnować, ponieważ dzięki nim lżej nam zmagać się z szarą rzeczywistością – już samo myślenie o tych miłych, małych zdarzeniach z przeszłości powoduje, że czujemy się lepiej i zauważamy, że zza burzowych chmur nieśmiało wygląda słońce.

Jestem pewna, że mój korespondencyjny przyjaciel z wartościowego chłopaka przeistoczył się we wspaniałego mężczyznę. Był niezwykle empatycznym człowiekiem i głęboko wierzę, że tak mu zostało.

Mam nadzieję, że spotykają Cię w życiu same piękne chwile – w pełni na to zasługujesz. Serdeczne dzięki za wszystko.

Marta Wiktoria Kaszubowska

Marta Wiktoria Kaszubowska

Doktor filozofii, autorka dwóch powieści beletrystycznych - Zapach tytoniu i Brakujące ogniwo, kulturoznawca.

Strona internetowa:
linkedin.com/marta-wiktoria-kaszubowska

Komentarze